Sunday 10 April 2011

Bambino - hiperrealistyczny PRL

Bambino to nazwa baru mlecznego w Szczecinie, podobno kiedyś faktycznie istniejącego, w którym splatają się losy kilku bohaterów książki Ingi Iwasiów. Każdego z nich sprowadza do tego portowego miasta inna droga w momencie, kiedy decyzją Aliantów zostaje on przekazany Polsce jako część tzw. Ziem Odzyskanych. Ula jest Niemką, która - co raczej nietypowe - nie opuszcza miasta po wojnie, dość płynnie przechodząc w jego rodzącą się polskość. Dużo młodsza Marysia została na zachód przesiedlona razem z rodziną. Janek jest ze wsi, nie miał ojca, nigdy się nie wykształcił, ale doskonale odnajduje się w aparacie komunistycznego państwa. Anna ucieka do Szczecina z Małopolski, ma jej tu być lepiej.

Powieść Iwasiów opisuje przeplatające się losy powojennych szczecinian, tworząc swego rodzaju panoramę życia codziennego w mieście, które jest na dobrą sprawę laboratorium kształtowania się nowej tożsamości. Mamy zbliżenie na życie prywatne - romanse, małżeństwa, dzieci, rozwody, samotność. Są wybory moralne, jak uwikłanie Janka w służbę bezpieczeństwa. Są pytania o tożsamość, jak w przypadku Uli, która po latach odzyskuje kontakt z ojcem w Niemczech, ale nie chce już zrywać więzi ze Szczecinem, czy w przypadku jej mężczyzny, profesora o żydowskim pochodzeniu, który wyjeżdża do Izraela niedługo przed 1968r.

Może to tylko moje subiektywne wrażenie, ale wydaje mi się, że Iwasiów rozpoczyna opowieść bardzo poetyckim językiem, trochę rozmytym, nienajłatwiejszym do śledzenia, potem krystalizuje go coraz bardziej w miarę rozwoju wydarzeń. Jakby im głębiej w przeszłość, tym mniej przejrzystości. W kontekście narracji, w Bambino panuje coś, co w krajach anglosaskich nazywa się hiperrealizmem (np. w stosunku do powieści Zadie Smith czy Jonathana Franzena). Iwasiów śledzi losy kilku postaci, wdaje się w psychologię, zarysowuje tło historyczne - daje to szeroki, ciekawy obraz, ale dla mnie brakuje mu czasami dynamiki. W pewnym momencie zorientowałem się, że mój egzemplarz Bambino jest wybrakowany, brakuje mu około dwudziestu stron. Nie poczułem przymusu uzupełnienia tej części historii, choć pewnie mógłbym to zrobić reklamuąc zakup w wydawnictwie. Z łatwością mogłem sobie wyobrazić na pewnym poziomie ogółu, co wydarzyło się na tych stronach.

No comments:

Post a Comment