Wednesday 1 September 2010

Kowary odzyskane

Z racji tego, że urodziłem się w Bolesławcu, niedaleko Kotliny Jeleniogórskiej, Karkonosze to mój drugi dom oraz domyślny cel wycieczek w góry. Dopiero w tym roku dotarłem jednak do Kowar, miasteczka trochę z drugiej ligi wobec dominacji Szklarskiej Poręby, Karpacza i Świeradowa Zdroju, ale od jakiegoś czasu walczącego o zmianę układu sił pod Śnieżką. Malowniczo położone nad Jedlicą, Kowary mają urok charakterystyczny dla Ziem Odzyskanych, zakonserwowany dodatkowo przez lata zaniedbania, które widać w stanie starówki czy domków jednorodzinnych wzdłuż rzeki. Poniemiecka zabudowa w połączeniu z polskimi gospodarzami wytwarza niepowtarzalną atmosferę, trochę kojarzącą się mi z filmami "Sami Swoi" (kręcony częściowo nieopodal, w Lubomierzu) czy "Nikt nie woła" (kręcony w Bystrzycy Kłodzkiej). Czytałem, że miasto zdobyło środki z UE na gruntowny remont deptaka i starówki, co oznacza, że wkrótce to wrażenie może się zatrzeć.

Naszą wycieczkę przyciągnęły dwie atrakcje. Sztolnie Kowary, z podziemną trasą wycieczkową po byłej kopalni uranu, eksploatowanej do lat 80., ze szczególną intensywnością za czasów Związku Radzieckiego, kiedy Kowary były podobno miastem zamkniętym. Co ciekawe, jest w Sudetach Zachodnich więcej miejsc, gdzie kwitł przemysł wydobywczy. Zebrane zostały w projekcie partnerskim Podziemne Karkonosze. Inne pokrewne atrakcje można znaleźć w Osówce, gdzie miał mieć swoją dolnośląską kwaterę Adolf Hitler, ale to zostawiliśmy sobie na przyszłość.

Druga rzecz warta obejrzenia to Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska, zlokalizowany nieopodal byłej fabryki dywanów. Mnóstwo odkryć i zaskoczeń, nawet dla kogoś z dolnośląskim rodowodem, ale brakowało mi jakiegoś akcentu z Bolesławca, choćby i poniemieckiego wiaduktu kolejowego z 1846r.

No comments:

Post a Comment