Saturday 28 August 2010

Paradoksalny tytuł, paradoksalna książka

Najpierw obejrzałem film, z którego najbardziej pamiętam scenę, kiedy Teresa (grana przez zjawiskową Juliette Binoche) zaczyna tańczyć z radości, bo widzi, że Tomasz (w tej roli Daniel Day-Lewis) jest o nią zazdrosny. Teraz, po latach, przy okazji wyjazdu do Czech na kilka dni, sięgnąłem po Nieznośną lekkość bytu Milana Kundery jako dobrą towarzyszkę w tej niedalekiej podróży. Nie zawiodłem się. Czeski intelektualista, który spędził wiele lat na emigracji we Francji, miesza w niej wątki polityczne i filozoficzne z wysokiej próby fikcją literacką, tworząc rzecz jednocześnie wyjątkowo głęboką oraz przystępną.

Już od pierwszych stron rzuca się w oczy zamiłowanie autora do formy eseju, pełnej pytań, poszukiwań i spekulacji. Z filozofii Nietzschego wprowadza pojęcie wiecznego powrotu, powtarzalności dziejów jako olbrzymiego ciężaru ludzkości, oraz przeciwstawia je jednorazowości losu każdego człowieka. To do tej przemijalności naszych wyborów, ich bezpowrotnego odchodzenia w przeszłość, wolności człowieka polegającej na braku przymusu powtarzania wydarzeń odnosi się intrygujący tytuł powieści.

Czeski pisarz podnosi jeszcze wielokrotnie w całej książce poważne pytania i przygląda im się z wielu perspektyw. Ma kilku bohaterów, Teresę, Tomasza, Sabinę, Franza, więc przemawia słowami, przemyśleniami i czynami każdego z nich, ale słychać też jego osobny głos. Wszyscy miotają się na przykład w swoim pojmowaniu miłości. Dla Tomasza, lekarza, jest to osobliwy przymus, podobnie jak wiele innych rzeczy, dla Teresy jest to ucieczka od matki, dla Sabiny walka o wewnętrzną wolność i niezależność, a dla Franza poszukiwanie akceptacji. Główne postaci i autor ujawniają swoje podejście do kiczu, zwierząt, czytania książek, bycia lojalnym i innych podstawowych i mniej podstawowych spraw, szukając odpowiedzi i głębi. Towarzyszyć im w tych poszukiwaniach to wielka przyjemność, nawet jeśli nie zawsze można się z nimi zgodzić.

Niemniej ważny jest wątek polityczny. Wydarzeniem kluczowym dla powieści jest Praska wiosna 1968 roku oraz interwencja państw Układu Warszawskiego i jej konsekwencje dla ludności ówczesnej Czechosłowacji. Oprócz wplecenia losów Tomasza i Teresy w tryby historii (on zostaje zdegradowany ze stanowiska chirurga za nieprzychylną władzy publikację, one zajmuje się fotografowaniem wydarzeń dla zagranicznych korespondentów), Milan Kundera przywołuje prawdziwe historie, na przykład pisarza Jana Procházki, którego obsceniczne rozmowy z innymi opozycjonistami nagrywała czeska bezpieka, żeby je potem emitować codziennie w radiu jako dowód jego moralnego upodlenia. Jest również sekretarz partii komunistycznej Aleksander Dubček, który najpierw zainicjował liberalizację promując tzw. socjalizm z ludzką twarzą, a po wizycie w Moskwie łamiącym się głosem przekonywał swoich rodaków, że cały pomysł był niewypałem. To świetna, niebanalnie przedstawiona lekcja historii.

I wreszcie cztery przeplatające się losy głównych bohaterów. Przede wszystkim Tomasza, wziętego praskiego lekarza i zapalonego kobieciarza, oraz Teresy, wrażliwej dziewczyny z prowincji, którzy się w sobie zakochują. Ich światy różnią się tak bardzo, że ta miłość skazana jest na niepewność, na sporą dozę cierpienia, na wzloty i upadki. Niemniej burzliwe są ścieżki artystki Sabiny, kobiety wyzwolonej, niepokornej, bezkompromisowej w swojej niezależności, nawiasem mówiąc cenionej kochanki Tomasza oraz Franza. Ten ostatni to ułożony, stateczny francuski profesor, o lewicowych poglądach, który wywraca swoje życie do góry nogami na naszych oczach.

Nieznośna lekkość bytu bazuje na paradoksach i przeciwieństwach. Na szczęście, nie po to, żeby przytłaczać czytelnika, ale żeby zwrócić jego uwagę na głębię podstawowych spraw, które nas otaczają. Intensywność czasów, o których opowiada i w których była pisana, wyzwala z niej dodatkową energię. Mocna lektura.

Dobre:

Tomasz: "To wielka ulga zrozumieć, że jesteś wolny, że nie masz żadnego powołania".

"Ludzki czas nie toczy się po kręgu, ale biegnie po linii prostej. To jest powód, dla którego człowiek nie może być szczęśliwy, ponieważ szczęście jest pragnieniem powtarzalności"

Jakow Dżugaszwili, syn Stalina, pojmany do niemieckiej niewoli, rzucił się z desperacji na ogrodzenie obozu i zginął porażony prądem. Jego ojciec mówił, że nie ma jeńców wojennych, tylko zdrajcy ojczyzny.

Radzieckie społeczeństwo zaszło tak daleko, że podstawowy jego konflikt polegał na wyborze między dobrym a lepszym.

Hermafrodyta to osobnik obu płci, obojnak.

No comments:

Post a Comment