Tuesday 10 August 2010

Cztery razy nie dla Miasta ślepców Saramago

Wszystko w książce José Saramago Miasto ślepców zapowidało prawdziwą ucztę dla czytelnika. Laureat nagrody Nobla z 1998 roku, seria mistrzowie literatury, ekranizacja z udziałem topowych nazwisk Hollywood, wreszcie, co najważniejsze, intrygująca fabuła, po której można sobie obiecywać głębię. Tak, to na głębię oczekiwałem najbardziej w tej powieści o mieście, gdzie nagle w niewyjaśnionych okolicznościach ludzie zaczynają ślepnąć i są wystawieni na egzystencjalną próbę. Przeczytałem bite 344 strony i nie doczekałem się jej w żadnym momencie, a na dodatek przeżyłem totalne rozczarowanie nudą, przewidywalnością i schematycznością. Najgorsza książka, jaką czytałem od lat.

Pierwszy w oczy rzuca się język, nieznośnie staroświecki, sztywny, zupełnie nieatrakcyjny. Miasto ślepców czyta się jak fantazję nieutalentowanego nastolatka lub odciętego od świata, pzreciętnie rozgarniętego emeryta. Razi oględność, z jaką Saramago opisuje sytuacje skrajne, odbierając im jakiekolwiek wrażenie autentyczności. Powtórzenia, nic nie wnoszące wtrącenia oraz całe strony naciąganej narracji każą sądzić, że autor po prostu nie miał co napisać, więc, mówiąc wprost, lał wodę. Pisana ciągiem, bez specjalnego miejsca dla dialogów (technika, którą znam chociażby z Jesieni Patriarchy Gabriela Garcii Marqueza, w ekstremalnej formie), książka nudzi i rozczarowuje na poziomie słowa również dlatego, że autor nigdy nie wchodzi w szczegóły, chcąc zachować specyfikę przypowiastki dziejącej się wszędzie i nigdzie, z bohaterem, którym mógłby być każdy i nikt. W takiej konwencji trudno o soczystość języka, ostrą charakterystykę postaci, wnikliwy opis miejsca, ale nawet jak na ścislejsze ramy formy literackiej styl, który proponuje portugalski noblista, jest zdecydowanie bez smaku, bez intensywności, bez jaj.

No właśnie, uderza również całkowity brak poczucia humoru. Ton całości jest niezmiennie poważny, z nielicznymi i nieporadnymi wyjątkami, które nie stanowią żadnej odskoczni dla dość bezpłciowej historii. Nawet jeśli opowieść ma sprawiać wrażenie jakiejś baśni dla dorosłych, z przenikliwym morałem, snutej przez mądrego starca, wypada ona naiwnie. Szczególnie drażnią całkiem częste wstawki w stylu, jak mówią, niedaleko pada jabłko od jabłoni, oraz dziesiątki innych przeterminowanych mądrości, które nie nadają się na kręgosłup fabuły dobrej powieści. Brakuje nawet nie humoru, bo przecież tematyka jest przejmująca, ale dystansu, ciekawej perspektywy, rezerwy wobec dość przewidywalnego rozwoju wydarzeń.

Moje trzecie zastrzeżenie to nieznośna schematyczność akcji. O ile sam pomysł wydaje się mieć głębię lub chociaż potencjał wyciągnięcia jej na światło dzienne, jego realizacja go zaprzepaszcza. Akcja jest powolna i łatwo zgadnąć, co może wydarzyć się za chwilę, na dodatek wydarza się właśnie to, czego można się spodziewać raczej po tanich filmach klasy b niż literaturze najwyższych lotów. Żeby było jeszcze mniej atrakcyjnie, styl opowieści jest zupełnie geriatryczny, nieświeży, uboższy w dramatyzm niz niektóre reality shows. Po raz kolejny wydaje się, że duża w tym zasługa kiepskiego języka, powierzchownego do granic irytacji. Tak, tak, nie raz i nie dwa chciałem tę książkę zamknąć przed czasem, ale wygrała moja filozofia czytania wszystkiego grzecznie do końca.

Po czwarte, po pewnym czasie nie można oprzeć się wrażeniu, że autorowi nie da się nawet przypisać specjalnej oryginalności. O podobnych wydarzeniach, tyle że w nieskończenie lepszym stylu, opowiada Dżuma Alberta Camusa, tematykę odosobnienia i nagłego kataklizmu znamy także z Władcy much Goldinga oraz literatury obozowej, nieporównywalnie bardziej przejmującej, intensywnej i dotykalnej niż anonimowe, przypowiastkowe Miasto ślepców.

Jestem zadowolony, że mam tę książkę za sobą i ciekawi mnie tylko, czy inne powieści noblisty czyta się równie źle. Przycupnę któregoś razu w jakiejś księgarni, żeby się przekonać, ale trudno mi uwierzyć, że jego pisarstwo mogło zostać tak docenione, jeśli jego szczytem jest Miasto ślepców.

No comments:

Post a Comment